Kiedy mama i cioteczki idą na zakupy do galerii, idzie z nami również Marysia. Nikt tak jak ona nie potrafi wykorzystać lepiej tego czasu i to nie tylko na zakupy…
Marysia w galerii czuje się jak ryba w wodzie. Dla niej czas spędzony tutaj to przede wszystkim zabawa. Zresztą istnieją jakieś miejsca gdzie nie można byłoby się pobawić? Nie! Dla Marysi nie ma takich miejsc, z pewnością nie 🙂
W każdym razie kiedy moje dziecko tylko zorientuje się, że właśnie jest w galerii, dostaje podwójnego doładowania – energia jej wzrasta co najmniej dwukrotnie, a zakupy z Marysią są w stanie wykończyć nie jednego weterana 🙂
Wie, że wtedy należy koniecznie uciekać i iść w przeciwnym kierunku niż mamy to w planach.
Ruchome schody czy winda nie mogą zostać nie zauważone, nie wspominając już o tym że można się na nich wozić aż do znudzenia – o ile taki moment w ogóle nastaje…
Ściąganie wszystkiego z pólek, przymierzanie, chowanie się między ubraniami – to dopiero frajda 🙂
Dobrze, że muzyka w sklepach gra więc tańczenie i bieganie po sklepie też oczywiście dozwolone…
Bez siadania, kładzenia się i czyszczenia podłogi również się nie obędzie 🙂
No i fajnie, że w galerii pomyśleli o fontannie, bo zawsze jest gdzie się pomoczyć i skąd wodę pić…
Jest tylko jedna rzecz, która jest w stanie nieco zmniejszyć jej zapał – głód, tyle, że wtedy staje się marudna, więc trzeba iść po jej ulubione frytki, w przeciwnym razie będzie zaczepiać wszystkich którzy w danej chwili jedzą i domagać się głośno mniam, mniam 🙂
Tak właśnie wyglądają zakupy z naszą Marysieńką, jak można się domyśleć, po powrocie do domu wszyscy leżą padnięci, a Marysia, no cóż – nadal chce się bawić!!! :):):)
…a kto nie widział naszej poprzedniej wizyty w galerii zapraszamy TUTAJ.
Marysia:
Bluzka, spodenki: (Next)
Rajstopki: (H&M)
Buty: (Clark’s)
Płaszczyk: (Old Navy)