Jak wiadomo, w przyrodzie nic nie stoi w miejscu. Przyszła WIOSNA i nie da się jej nie zauważyć. No i tak mnie tchnęło od tej wiosny, że wynalazłam do poczytania krótki wierszyk – taki wiosenny 🙂
„Przyjście wiosny” – Jan Brzechwa
Naplotkowała sosna, że już się zbliża wiosna.
Kret skrzywił się ponuro: – przyjedzie pewno furą…
Jeż się najeżył srodze: – raczej na hulajnodze.
Wąż syknął – Ja nie wierzę, przyjedzie na rowerze.
Kos gwizdnął: – Wiem coś o tym, przyleci samolotem.
Skąd znowu – Rzekła sroka – ja jej nie spuszczam z oka, w zeszłym roku w maju widziałam ją w tramwaju.
Nieprawda wiosna zwykle przyjeżdża motocyklem!
A ja wam tu dowiodę, że właśnie samochodem.
Nieprawda, bo w karecie!
W karecie? Cóż pan plecie? Oświadczyć mogę krótko, że płynie własną łódką!
A wiosna przyszła pieszo. Już kwiaty z nią się spieszą,
Już trawy przed nią rosną i szumią: – Witaj wiosno!