Kto jeszcze nie miał ze mną do czynienia i mnie jeszcze nie poznał, niech się dziś dowie: że na punkcie robienia pięknych zdjęć oszalałam. I o ile moją fazę (a raczej nadmierne pobudzenie) czasem trudno na początku zrozumieć, tak po jakimś czasie pokażę każdemu niedowiarkowi, jak wielką moc posiada fotografia…
Bo aparat fotograficzny jest moim narzędziem! Dzięki któremu mogę nadać sens wszytkiemu co mnie otacza…
Dlatego też, dziś walę z grubej rury!
Dorosły człowieku, pamiętasz ten moment, kiedy sięgnąłeś po rodzinne albumy w poszukiwaniu wspomnień? Żeby wrócić do korzeni, żeby choć na chwilę poczuć ten klimat z dawnych lat? Pamiętasz, co nie? Chciałbyś pewnie zobaczyć, jak wyglądała twoja mama, a jak tato kiedy miał jeszcze włosy, jak żyliście jako rodzina.
I co zazwyczaj znajdujesz? Masę swoich własnych zdjęć jak byłeś mały, które rodzice zdążyli uwiecznić w każdej chwili twojego życia. I to piękne, bardzo piękne, ale takie… hmmm… jakby to napisać – nierodzinne.
Patrzymy dziś na nasze dzieci. Nasze maleństwa. Piękne, słodkie, tak szybko rosną, zmieniają się. Chwytamy za aparat uwieczniając każdą jedną chwilę ich życia. Każdy uśmiech i grymas. Każdy ważny moment. Jednak za dziesięć, dwadzieścia czy trzydzieści lat, nasze dzieci dorosną i sięgną po rodzinne albumy w poszukiwaniu wspomnień… korzeni… dawnych lat…
Tak, tak znam doskonale te wymówki: Źle wyglądam? Właśnie robię pranie, obiad? Nie uczesałam się, nie umalowałam? Na zdjęciach wyglądam grubo, chudo, nieciekawie? Czy właśnie to powiemy naszym dzieciom, gdy zapytają o zdjęcia rodziny z dawnych lat? „No przecież tutaj obok ciebie siedziała mama, ale akurat nie pomalowała rzęs, wiec jej nie widać…”. „Tutaj tatuś bawił się z tobą kolejką, ale nigdy nie lubił pozować do zdjęć, dlatego wygląda jakbyś bawił się sam…”.
A może znacie to?: brak czasu, pośpiech, kiepski aparat, brak osoby, która sfotografowałaby nas razem… Znacie co? No właśnie…
I nie chodzi tu o to, że musimy robić zdjęć codziennie. Ale raz na jakiś czas, może raz na misiąc, może parę razy w roku… Przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto zrobi nam wspólne ujęcie. Mamy też samowyzwalacze, mamy lustra i innych członków rodziny. Mamy święta i rodzinne imprezy, na których zawsze ktoś robi zdjęcia. Mamy fotografów oferujących piękne rodzinne sesje. Czas? A może właśnie specjalnie dla zdjęć i dzięki nim warto poświęcić odrobinę czasu rodzinie. Zwolnić. Zauważyć, jak mijają dni. I uwiecznić chwilę, tu i teraz.
Dlatego dziś krzyczę:
Zmieniamy się. Zmienia się nasz wygląd. Cudownie jest móc spojrzeć na zdjęcia naszych rodziców, dziadków z dawnych lat, gdy byli młodzi i dostrzec w sobie ich cechy. Spojrzenia, miny. Rysy, które zatarły się nieco z biegiem lat. Pięknie jest dostrzec emocje, które dzieliliśmy, uczucia, którymi bliscy nas obdarzali. Zdjęcia to bezcenna pamiątka, nie odbierajmy jej swoim dzieciom z powodu kompleksów, które za jakiś czas przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie.
Dla upartych:
Jeśli więc nawet dziś nie lubimy swoich zdjęć, przecież nikomu nie musimy ich pokazywać. Wywołajmy te ulubione kadry, stwórzmy z nich fotoksiążkę, zakopmy gdzieś głęboko i wyciągnijmy po latach. To co powierzchowne przestanie mieć znaczenie, pozostaną tylko wspomnienia…
Super sesja rodzinna! Albumy rodzinne to skarb warto upamiętniać nie tylko uroczystości, ale również codzienność 😀
tak, zgadzam się, w codzienności zawarte są czasem najpiękniejsze chwile, momenty… Dziękuje