Dawno mnie tu nie było, więc szykują się dwa najbliższe posty totalnie na luzie, można śmiało by powiedzieć: freestylowe…
Wiecie czemu to określenie, będzie dzisiejszym tematem? Bo jak to u mnie (kto zna ten wie) wszystko co potrafi wywołać uśmiech na twarzy i sprawić wiele radości, to musi być rozpowszechnione – koniecznie!
Otóż, ktoś ostatnio mnie zapytał, jaki rodzaj sportu uwielbiam uprawiać najbardziej? A, że ja w gorącej wodzie kąpana i usiedzieć na tyłku nawet pięciu minut nie mogę, wiadomo jest, że tą energie spożytkować gdzieś muszę. No i odpowiadając na pytanie nie mogłam nie ująć kilku rodzajów sportów, które w moim życiu mi towarzyszą.
Zdecydowanie należą do nich:
– bieganie (z aparatem oczywiście)
– trening bliskości (tak wiem co Wam po głowie chodzi, ale ładnie pisze o tym rodzaju treningu moja osobista trener personalny – kliknijcie koniecznie –> OLGA to potraFIT),
– treningi prawie z Chodakowską (jedno dziecko po tobie skacze, drugie dziecko po tobie skacze, w końcu wszyscy razem w domu skaczecie – wycisk jak u Chodakowskiej – serio!)
– taniec (a tu w zależności jaką muzę kto zapoda w telewizji i dopóki nie zacznie najbardziej spokojna głowa naszej rodziny krzyczeć – cytuje: CISZEJ!)
– snowboarding – jeszcze jeden sport który faktycznie lubię. A zazwyczaj na stoku wygląda to tak: parę metrów zjazdu, odpoczynek, tarzanie się w śniegu, odpoczynek, piwko albo grzaniec, odpoczynek, znowu parę metrów zjazdu, odpoczynek, jakieś zdjęcia, odpoczynek, parę metrów zjazdu, odpoczynek, może jeszcze jakiś filmik, odpoczynek, w miedzy czasie jakiś obiad, a po wszystkim upragniony odpoczynek. I korzystając na maksa z karnetu wielogodzinnego, ze trzy zjazdy z pewnością, mówię Wam zaliczone… 🙂
A kiedy twój rozmówca zaniemówi i po paru chwilach ciszy, słysząc twą odpowiedź podsumuje:
– TO TY TAKI W SUMIE – FRESTYLE UPRAWIASZ?!
– O TAK! ZDECYDOWANIE TAK! FREESTYLE UPRAWIAM! hahaha